Ostatni weekend wyścig Formuły 1 w Abu Zabi był wyjątkowy z różnych powodów, w tym ostatniego wyścigu Lewisa Hamiltona z Mercedesem, kończącego jego 12-letnią kadencję w Mercedes-AMG Petronas, najbardziej udanej współpracy w historii Formuły 1: sześć mistrzostw kierowców w ciągu siedmiu lat (2014-2020), 84 zwycięstwa, a także osiem tytułów konstruktorów dla Mercedesa.
39-letni Lewis Hamilton jest ex aequo z Michaelem Schumacherem jedynym kierowcą F1 z siedmioma tytułami mistrza świata. Jego pierwsze zwycięstwo miało miejsce w McLarenie w 2008 roku.
W miniony weekend Mercedes oddał hołd Hamiltonowi, publikując emocjonalny film, w którym podkreślił, jak Hamilton przesunął granice jako pierwszy czarnoskóry kierowca w Formule 1 w 2007 roku.
W swoim ostatnim wyścigu za kierownicą Mercedesa-AMG F1 W15 zajął niezwykłe czwarte miejsce, awansując o 12 pozycji z 16. pozycji. Wyścig był zdominowany przez Lando Norrisa, a Ferrari było coraz bliżej tytułu konstruktora, który ostatecznie trafił do McLarena - co ciekawe, byłego zespołu Hamiltona.
Nie miało to większego znaczenia w kwestii punktów, ale był to kolejny przykład wytrwałości Hamiltona. "Chciałem po prostu skończyć na wysokim poziomie i po prostu dać z siebie wszystko zespołowi, tak jak oni dawali mi przez te wszystkie lata" – powiedział.
"Będę za nimi tęsknił - nie jestem w stanie powiedzieć, jak bardzo będę za nimi tęsknił" - powiedział, co zostało nagrane na stronie internetowej F1, dodając, że wszystkie jego wyścigi F1 były napędzane przez Mercedesa.
Dla niektórych najlepsze dni Hamiltona są już za nim, po dwóch sezonach (2022 i 2023) bez zwycięstwa. Ale w zeszłym sezonie odniósł jeszcze dwa zwycięstwa, w tym rekordowe dziewiąte zwycięstwo w swoim lokalnym Grand Prix Wielkiej Brytanii.
W przyszłym roku Hamilton rozpocznie nowy rozdział w Ferrari, zajmując miejsce Carlosa Sainza, który dołącza do Williamsa i będzie biegł u boku Charlesa Leclerca. W 2025 roku w jego miejsce zadebiutuje w Formule 1 zaledwie 18-letni włoski kierowca Andrea Kimi Antonelli.