Polski
Gamereactor
zapowiedzi
Oninaki

Oninaki - wrażenia z wersji demonstracyjnej

Widzę martwych ludzi.

HQ
Oninaki

Od dziś na PlayStation 4 oraz Nintendo Switch gracze mogą pobrać demo najnowszej produkcji Tokyo RPG Factory - Oninaki. Również postanowiłem po nie sięgnąć, by dać Wam większy wgląd w to, czego możecie spodziewać się w pełnej grze. Jako że do premiery pozostało dokładnie trzydzieści dni, jest to idealna okazja, by zainteresować się tytułem. Zwłaszcza że, jak się okazuje, jest on znacznie bardziej interesujący niż poprzednie gry studia.

Co by nie było, produkcje Tokyo RPG Factory mnie kupują. Nie są pozbawione wad i wiele w nich do szczęścia brakuje, ale bawiłem się dobrze zarówno przy I am Setsuna, jak i przy Lost Sphear. Obie gry stanowiły piękną odskocznię od wielkich, rozbudowanych i hucznie rozdmuchanych kolosów. Od początku bacznie więc obserwowałem poczynania studia, a przy pierwszej zapowiedzi Oninaki moją największą obawą było to, czy twórcy pomału nie będą sami gonić za własnym ogonem. Jak się jednak okazuje, ich najnowsze dziecko to nie tylko zmieniony system walki - to również próba zrozumienia i naprawienia wszystkich dotychczasowych potknięć. Czy może się udać?

Oninaki
Historia do wesołych nie należy.
To jest reklama:
Oninaki
Liczne dynamiczne starcia nie nużą.

Studio od początku działalności nie stroniło od poważnych historii, nie inaczej jest w Oninaki, choć śmiem twierdzić, że już pierwsze minuty gry - a w zasadzie ukończenie pierwszej misji - są znacznie bardziej dorosłe, wręcz nawet rzec by można - mroczne. Nie mam bynajmniej na myśli jedynie samej tematyki, która porusza problematykę śmierci samej w sobie. Sama narracja jednak sugeruje, że Oninaki nie będzie najweselszą przygodą. Początkowo odnalezienie się w świecie, w którym żal po zmarłych nie jest dobrze postrzegany, a wierzenia w reinkarnację i spokojną wędrówkę dusz są tu na pierwszym miejscu, nie należy do najłatwiejszych. Naszego bohatera poznajemy w niefortunnym momencie utraty obojga rodziców i wydarzenie to sprawia, że staje się on bardzo zamkniętym w sobie, pragmatycznym, wręcz chłodno patrzącym na wszystko i wszystkich osobnikiem. Z biegiem lat protagonista zostaje Watcherem - elitarnym agentem, do którego zadań należy przeprowadzanie dusz zmarłych do nowego życia.

Tu cała zabawa nabiera rumieńców, bo, jak się okazuje, twórcy garściami czerpią elementy z gier takich jak Xenoblade czy nawet Persona. W walce towarzyszą nam upadłe dusze, które z różnych powodów postanawiają połączyć swoje siły. Każda z dusz jest inna i dysponuje nie tylko unikalnymi zdolnościami, ale przede wszystkim intrygującymi od samego początku historiami, których strzępki sami odblokowujemy na drzewkach zdolności. Czuję, że pod tym względem gra nie zawiedzie i zaprezentuje nam masę emocji, bo już pierwsze ujawnione wspomnienia sprawiają wrażenie naprawdę dobrze napisanych opowieści. Prawdopodobnie poznanie wspomnień dusz, które początkowo bohater traktuje jedynie jak potężny oręż, stanie się kluczową, o ile nie główną mechaniką rozgrywki.

Oninaki
Widzę martwych ludzi.
To jest reklama:
Oninaki
Zaav to zaledwie druga dusza, która do nas dołączy.

Same walki wydają się dość standardowe, z racji czasu rzeczywistego są też bardziej dynamiczne i efektowne. Gdy jednak przyjrzymy się im dokładniej, zauważyć można, że nie do końca wszystko odbywa się bez pauz - bardziej porównałbym całość do nieco przyśpieszonego systemu ATB, w którym co prawda możemy atakować cały czas, ale już zdolności specjalnie, nie mówiąc o atakach wrogów, potrzebują chwili na naładowanie. Najważniejsze jest jednak to, że walczy się naprawdę przyjemnie, a liczne skróty sprawiają, że już po chwili łapiemy wszystkie taktyki i niuanse. Przełączanie pomiędzy aktywnymi duszami również przebiega bez większego problemu. Z tego, co zauważyłem, naraz można mieć łącznie cztery dusze, ale być może w pełnej wersji gry będziemy mogli je swobodnie wymieniać z większej listy.

Warto również wspomnieć, że całą przygodę możemy obserwować niejako z dwóch planów astralnych, pomiędzy którymi dowolnie przeskakujemy. Przeszkoda nie do pokonania w realnym świecie okazuje się małym problemem w zaświatach i odwrotnie. By więc pokonać poziomy i odnaleźć wszystkie sekrety, musimy wielokrotnie manewrować pomiędzy planami. Mam nadzieję, że w pełnej wersji gry mechanika ta nie będzie przekombinowana, na chwilę obecną nic jednak na to nie wskazuje.

Oninaki
Pięknie wykonane lokacje tętnią życiem.
Oninaki
W oczeiwaniu na premierę.

Oninaki mieni się zatem jako twór godny zainteresowania i jeśli nadal nie wierzycie moim słowom, powinniście sami obadać demo, które do najkrótszych nie należy. Dobrą wiadomością jest to, że po ukończeniu wersji demonstracyjnej Wasz zapis łącznie ze wszystkimi zdobytymi przedmiotami i zdolnościami będziecie mogli przenieść do pełnej gry - jest to dobry zabieg, bo dzięki temu nie poczujecie, że straciliście czas na coś, co i tak będziecie robić ponownie. Na chwilę obecną Oninaki zapowiada się na solidną pozycję z gatunku jRPG. Nie chcę oceniać gry po demie, ale poważny ton opowieści, ciekawi bohaterowie oraz realia już teraz sprawiają, że na tytuł czekam z niecierpliwością. Będzie co najmniej dobrze, a kto wie, czy nawet nie lepiej?

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości