We wrześniu w świecie gier wideo pojawiły się druzgocące wiadomości; Niezależnie od tego, czy będą to kolejne zwolnienia, duże anulowania gier, szalone ogłoszenia sprzętowe, a być może najbardziej miażdżące ze wszystkich, wiadomości od dewelopera Wētā Workshop, że nie będzie już trafić w planowaną premierę w 2024 roku dla nadchodzącej uroczej The Lord of the Rings gry symulującej życie Tales of the Shire. Chociaż jestem zdecydowanym zwolennikiem dawania programistom czasu potrzebnego do dostarczenia projektu najwyższej jakości, ta zapowiedź uderzyła mnie jak hełm orka w palec u nogi, niszcząc moje nadzieje na relaksujący okres wakacyjny, włócząc się po Shire i po prostu ogólnie pławiąc się w prostym życiu Hobbita. Tak więc, kiedy na początku tego tygodnia w mojej skrzynce odbiorczej pojawiła się okazja, by zanurzyć się w Tales of the Shire, skorzystałem z niej jak głodny Uruk-hai, słysząc, że mięso wróciło do menu.
Mój ostatni tydzień był wypełniony robieniem bardzo niewiele. Dodam, że celowo. To, co od razu zwróciło moją uwagę po spędzeniu ponad 20 minut z Tales of the Shire, tak jak to zrobiłem na Summer Game Fest, to fakt, że w tej grze chodzi o przyjęcie podstawowego, całkowicie szanowanego, nieoczekiwanego życia hobbita na pofałdowanych polach Shire. Wētā Workshop uchwycił czystą esencję Shire życia w tej grze, a tak, to oznacza, że jest powolna, ma niewiele emocji, minimalną mechaniczną głębię, absolutnie zerowe niebezpieczeństwo, ale tyle uroku, że można by go butelkować i ugasić pragnienie armii Mordoru.
Pozwól, że namaluję dla Ciebie obraz. Na początek projektujesz swojego Hobbita. Jest to dość tradycyjny system tworzenia postaci, w którym możesz przełączać się między płciami, rozmiarami ciała, fryzurami, kolorem włosów, rysami twarzy, podstawowymi ubraniami, a następnie ostatecznie wybrać imię. Tales of the Shire zapewnia wiele opcji dopasowania z kółka przewijania, jeśli nie masz ochoty samodzielnie wpisywać imienia, coś, co przyjąłem i wybrałem bardzo pasującą nazwę hobbita Bingo Diggle. Stąd zostajesz wprowadzony w świat przez pewnego Wędrownego Czarodzieja ubranego na szaro, a wszystko to zanim znajdziesz się w małej społeczności tworzącej błogie Bywater i zostaniesz oprowadzony przez jednego z miejscowych, który ostatecznie zabierze cię na próg zrujnowanej i całkowicie nieszanowanej nory hobbita, którą odziedziczyłeś.
Następnie Tales of the Shire przedstawia listę prostych i prostych zadań, które pomogą Ci znaleźć swoje miejsce w świecie. Obejmują one naukę podstaw sadzenia i pielęgnacji roślin, a także zbieranie składników i przedmiotów używanych w elementach kuchennych, które są również jedną z najważniejszych funkcji społecznościowych gry. Mówiąc o tym, jesteś również przedstawiany wielu mieszkańcom, a nawet musisz zaprosić kilku na posiłek, który musisz ugotować i idealnie dostosować do ich gustu i zainteresowań. To prawda, że nie jest to bardzo skomplikowane, ponieważ podczas procesu poznawania każdego mieszkańca zwrócisz uwagę na jego zainteresowania dietetyczne, a nawet poznasz przepisy, które preferują, a wszystko po to, abyś mógł to wykorzystać do informowania o swoich wyborach potraw podczas zabawy z zestawem kuchennym. Jeśli chodzi o przygotowanie posiłku, jest to również bardzo podstawowe, do tego stopnia, że chodzi głównie o dopasowanie ziarnistości i delikatności dania do tego, co każdy gość ma tendencję do doceniania, a wszystko to przy użyciu mechaniki podobnej do Cooking Mama, która ma bardzo, bardzo małą głębię.
Na początku przygody tak naprawdę nie zastanawiasz się dwa razy nad złożonością Tales of the Shire, ponieważ jesteś po prostu pochłonięty słodką, uroczą naturą oraz fantastyczną i żywą wersją Shire, którą stworzył Wētā Workshop. Jednak im więcej czasu spędzasz w grze, tym bardziej zaczynasz zdawać sobie sprawę, że brak złożoności może być największym problemem tej gry. Mówię to, ponieważ niektóre projekty zadań są po prostu złe. Będziesz podróżować po Bywater, rozmawiając z mieszkańcami i wykonując to, co jest dość jednowymiarowe i mało inspirujące zadania związane z pobieraniem. Wypełnisz swój czas, nie robiąc absolutnie nic poza czekaniem na zachód słońca, abyś mógł położyć się spać i nieznacznie przyspieszyć wzrost upraw, a potencjalnie nawet zobaczyć zmiany szybko zmieniających się pór roku. Wpadniesz w mentalność emeryta, który nieznacznie przestawia meble, spędza godziny nad jeziorem, łowiąc pstrągi rzeczne lub po prostu wędrując po świecie, być może z ostatecznym celem zakończenia dnia w The Green Dragon na piwo. Fakt, że świat jest dość sztywny i sztywny, aby się po nim poruszać, nie łagodzi tego problemu i chociaż miałem nadzieję, że Tales of the Shire będzie bardziej zbliżony do Śródziemia Animal Crossing, wyraźny brak mechanicznej głębi i złożoności oznacza, że obie gry tak naprawdę nie istnieją w tej samej przestrzeni nad głową.
A jednak, mimo że tak jest, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Wētā Workshop wywiązał się z tego zadania śpiewająco. Hobbici są notorycznie prostymi i nudnymi stworzeniami, które prowadzą drobne i pozbawione przygód życie, a to jest dokładnie to, co deweloper zaoferował również tutaj: symulację Hobbita bez żadnych odchyleń. Tales of the Shire to gra, w której w zasadzie nic nie robisz, przez wiele godzin, bez żadnych reperkusji, i chociaż może się to wydawać okropnym wyborem projektowym - i prawdopodobnie byłoby tak w przypadku prawie każdego innego projektu - tutaj... Jakoś to działa.
Tales of the Shire nie rzuci ci wyzwania, nie utrzyma cię w napięciu, nie sfrustruje, nie zdezorientowa, nie zaskoczy ani nie zachwyci, ale pozostawi ogromny uśmiech na twojej twarzy, gdy bezmyślnie skaczesz po bujnych i tętniących życiem wzgórzach Shire, obejmując życie bez żadnych zmartwień, które wszyscy znamy aż za dobrze. Zrób więc z tymi informacjami tak, jak uznasz za stosowne. Jeśli chodzi o mnie, jestem całkowicie szczęśliwy, że mogę żyć bez konsekwencji i krzywić się na nieszanowanych Bagginsów, którzy wyruszają na swoje wielkie przygody. Po co komu niebezpieczeństwo, gdy ma się palce u nóg i starannie wyprasowane chusteczki do nosa?