W Gamereactor bardzo rzadko oglądamy podgląd poszczególnych postaci w bijatykach, po prostu dlatego, że trudno jest uzyskać naprawdę dobre wyobrażenie o tym, jak wpasują się w metę i będą się układać w stosunku do swoich przeciwników, a ponadto tak rzadko dostajemy je przed premierą. Oprócz... Heihachi Mishima nie jest oczywiście byle kim i chociaż technicznie rzecz biorąc, nie jest nawet w Tekken 8, nie ma wątpliwości, że jego duch był w całej grze, gdy została wydana na początku tego roku. Ponadto pozostaje najbardziej kultową twarzą serii.
Bandai Namco zdaje sobie z tego sprawę, dlatego przybycie Heihachiego przyciąga dodatkową uwagę, a oprócz prawdopodobnie najbardziej oczekiwanej postaci DLC ze wszystkich (choć mam nadzieję, że Bob zostanie dodany w pewnym momencie), jest też zupełnie nowa kampania rozłożona na osiem rozdziałów. A jeśli grałeś wcześniej w Tekkena, będziesz wiedział, że kampanie w tych tytułach faktycznie zasługują na miano kampanii.
Niedawno miałem okazję zapoznać się z tą kampanią i przejść przez pierwsze pięć rozdziałów, aby dowiedzieć się, jak to w ogóle możliwe, że Heihachi może powrócić, biorąc pod uwagę jego nieco niefortunne zakończenie w Tekken 7, gdzie został wrzucony do wulkanu przez Kazuyę Mishimę. Nie ma w tym jednak nic nadprzyrodzonego, podobno został wyłowiony przez mnichów tuż przed tym, jak wpadł do lawy (dokładny powód, dla którego się tam znaleźli i jak to się stało, że Kazuya ich nie zauważył, nie opowiada historii - ale nie grzęźmy w szczegółach).
Ale to doświadczenie "z pogranicza śmierci" w połączeniu z bezlitosnym biciem oczywiście odcisnęło swoje piętno również na Heihachi, który został pozostawiony z mnichami po tym, jak stracił pamięć. I to właśnie tutaj mamy okazję spotkać się z nim w kampanii, która zawiera prawie wszystkie składniki, których spodziewaliśmy się po serii. Oprócz samego Heihachiego, główne role w tej mini-historii odgrywają Eddy Gordo, a przede wszystkim Lidia Sobieska, która w dużej mierze rozgrywa się równolegle z regularną kampanią Tekkena, a tym samym pomaga uczynić ją nieco bardziej szczegółową dla każdego, kto śledzi tę historię.
Nawet jeśli nie dostaniesz Eddy'ego i Lidii, nadal są tu grywalni, więc możesz przejść przez historię, co oczywiście oznacza całe mnóstwo powodów do walki. Kiedy zostawiam Heihachiego za sobą, wciąż jest dobry i być może trochę zdezorientowany, ale nie jest jasne, czy tak pozostanie do końca. Część mnie ma nadzieję, że będzie kontynuował swoją nową osobowość co najmniej do Tekken 9, podczas gdy być może bardziej prawdopodobne wydaje się, że wkrótce powróci do swojego starego siebie - ale nie dowiemy się tego, dopóki nie nadejdzie dzień premiery.
Największą atrakcją jest jednak możliwość zagrania z samym Heihachi, a wraz z nim pojawia się poziom Genmaji Temple, który, jak podejrzewam, będzie ulubieńcem fanów dzięki dużej ilości mistycznego i japońskiego bełkotu. Każdy, kto jest entuzjastą Tekkena, szybko zauważy kilka różnic w stylu gry Heihachiego, gdzie on również został przeprojektowany od zera zgodnie z tymi samymi założeniami, co wszystkie inne postacie, gdy silnik graficzny został zaktualizowany do Unreal Engine 5.
Ze swojej strony, bez możliwości porównania obok siebie, zauważę tylko, że główny antagonista serii Tekken jest nadal przerażająco brutalny i potężny, a w połączeniu z agresywnym systemem w Tekken 8 wydaje się prawie bardziej bezwzględny niż kiedykolwiek. Jest to zdecydowanie wojownik, z którym nie chcesz się zmierzyć, gdy jego plecy są zbyt blisko krawędzi poziomu, ponieważ ryzyko paskudnych żonglerek w powietrzu, które zabierają kawałki paska zdrowia, jest bardzo wysokie.
Szybko staje się jasne, że Heihachi nadal nie jest dobrą postacią dla początkujących, chociaż Simple Mode pozwala ambitnym amatorom na korzystanie z bestii, co, miejmy nadzieję, może sprawić, że stanie się popularnym wojownikiem nawet wśród nowych fanów.