Polski
Gamereactor
zapowiedzi
Watch Dogs: Legion

Watch Dogs: Legion - cztery godziny w Londynie

Po małym opóźnieniu hakerski świat Ubisoftu powraca. Oto nasze pierwsze wrażenia z gry.

HQ
HQ

Gdy podczas targów E3 w 2019 roku światu po raz pierwszy zaprezentowano Watch Dogs: Legion, byłem zarówno ciekawy, jak i trochę zmartwiony. Wizja gry, która pozwala wcielić się w hakera w cyberpunkowym Londynie, była bardzo atrakcyjna. Z drugiej strony zdawałem sobie sprawę, że dwie pierwsze odsłony serii nie były jakoś specjalnie udane. Ubisoft już wcześniej udoskonalał swoje marki, kierując się opiniami społeczności, więc to naturalne, że wszyscy jesteśmy gotowi dać Watch Dogs kolejną szansę, mając nadzieję odnaleźć w grze to, czego się spodziewaliśmy osiem lat temu po oryginale.

Premiera Legionu zbliża się wielkimi krokami i nadszedł czas, by zobaczyć, co ten ma do zaoferowania i czy ma tego czegoś wystarczająco dużo, by uwieść zarówno niechętnych graczy, jak i tych, których kupiła już sama koncepcja.

Akcja nowej odsłony ma miejsce w niedalekiej przyszłości i nieco dystopicznej wersji Londynu. Gracz wciela się w Daltona Wolfe'a, ale nie oszukujcie się, ponieważ zdecydowanie nie jest on protagonistą tej historii. Cały urok Legionu polega na tym, że w grze nie ma głównego bohatera, chociaż wrócimy do tego później. Pierwsza misja uczy nas podstawowych mechanik i przedstawia kilka kluczowych postaci, pokazując nam życie w stolicy Wielkiej Brytanii i dając do zrozumienia, jaki będzie nasz główny cel. Tym razem nasze motywacje nie będą tak osobiste, jak w poprzednich częściach serii. Jak już zostało wspomniane, w Legionie nie gramy jako jedna osoba, ale jako cała grupa zwana DedSec.

To jest reklama:

W grze grupa hakerów zostaje fałszywie oskarżona o zorganizowanie serii ataków terrorystycznych, musi zatem zdemaskować prawdziwych sprawców, tajemniczą i szczególnie groźną organizację Zero Day. Oprócz ochrony zagrożonych członków, DedSec musi walczyć z coraz bardziej inwazyjnym i dyktatorskim państwem. To jednak wszystko, co powiem na temat fabuły, coby nie spoilować zbytnio. Wiarygodność świata i cała narracja wydają się tutaj znacznie lepiej wykonane niż w dwóch poprzednich odsłonach i jestem naprawdę ciekawy, jak dalej potoczą się losy bohaterów.

Watch Dogs: Legion

Ale wróćmy do funkcji definiującej tę grę: grania wieloma postaciami, co polega na tym, że możemy stworzyć zespół składający się z dosłownie każdej postaci znajdującej się w mieście. Oznacza to, że możemy zrekrutować dowolnego NPC, bez względu na to, czy jest to emerytowana babcia, pracownik budowlany, bezdomny... No po prostu każdego. Samo nazywanie tych postaci NPC-ami jest wręcz krzywdzące i nie oddaje poziomu szczegółowości mechaniki. Każda napotkana osoba prowadzi własne życie, ma własny zawód, o czym dowiemy się skanując jej profil poprzez ctOS (system komputerowy zaprojektowany do zarządzania miastem). Wszystko to tworzy głęboki i realistyczny świat, który chce się odkrywać.

Każdy potencjalny rektut otwiera szereg umiejętności i zdolności, które są określone przez jego zawód i indywidualne predyspozycje. Jednak sama rozmowa nie wystarczy, by zachęcić go do przyłączenia się do naszej ekipy. W końcu dlaczego ktoś o zdrowych zmysłach chciałby należeć do grupy terrorystycznej ściganej przez władze? Aby zmobilizować ich do swojej sprawy, musimy dowiedzieć się więcej o prowadzonym przez nich życiu, pomóc im w problemach i pokazać, gdzie toczy się prawdziwa walka.

To jest reklama:

Sesję demo rozpocząłem z czteroosobowym zespołem. Zaskakujące jest to, że szybko przywiązałem się do każdego członka i każdy wyróżniał się na swój sposób. Miał inny styl chodu, inny ton głosu, a nawet inny system walki. Jestem bardzo ciekaw, jak to uczucie, że jestem w stanie rekrutować kogokolwiek, przetrwa w finalnej wersji. W tej próbnej nie mogłem zwerbować zbyt wielu postaci, nie mogłem też ponownie odtworzyć przerywników filmowych, by sprawdzić, jak zachowują się w nich poszczególni bohaterowie.

Watch Dogs: Legion

Ponieważ każdy członek grupy ma własne umiejętności, musimy regularnie przełączać się między nimi w zależności od wymagań misji. Na szczęście przejścia te są bardzo płynne, a czasy ładowania minimalne. Biorąc pod uwagę, że grałem w zaawansowany build, oraz fakt, że gra ma zadebiutować w marcu, słaby poziom techniczny byłby co najmniej niepokojący. Z ciekawostek: za każdym razem, gdy zmieniałem swoją grywalną postać, widziałem, jak poprzednia opuszcza scenę jako NPC. Fajny szczegół, który pozytywnie wpływa na immersję.

Jeśli chodzi o hakowanie, jest to aspekt wspólny dla wszystkich postaci i muszę przyznać, że jestem nim odrobinę rozczarowany. Formuła niewiele się zmieniła od czasu pierwszego Watch Dogs i nie zapewnia autentycznych wrażeń. Wiem, trudno jest odnaleźć właściwą równowagę między kodowaniem a przedstawieniem przystępnej aktywności, która wydaje się być kodowaniem, jednak mechaniki hakowania z dwóch poprzednich odsłon serii już się zestarzały i nie są zbyt grywalne. Chciałbym naprawdę poczuć, jakbym wkradał się gdzieś, gdzie nie powinienem być, a ta sztuka twórcom Legionu się na razie nie udała.

To uczucie dotyczy również infiltracji i walki. Naszych wrogów możemy ogłuszyć z ukrycia, a następnie zabrać ich ciała z pola widzenia. W ten sposób wykorzystujemy otoczenie na swoją korzyść, monitorując przeciwników oraz ustawiając pułapki. Hakowanie pozwoli nam przejąć częściową kontrolę nad sprzętem danego strażnika, dzięki czemu zapobiegniemy wezwaniu wsparcia lub zadaniu obrażeń przez porażenie prądem. Podstawowe mechaniki są przystępne, ale jestem pewien, że kreatywne umysły z Ubisoftu mogły pokusić się o bardziej innowacyjne rozwiązania. Mam nadzieję, że unikalne umiejętności postaci zapewnią dużą różnorodność w rozgrywce.

Watch Dogs: Legion

Jak w każdej grze Ubisoftu, zadaniom głównym towarzyszy wiele aktywności pobocznych, od mini-gier po zbieranie przedmiotów kolekcjonerskich rozsianych po mieście. Choć znamy to z wielu, jeśli nie wszystkich gier tego dewelopera, gracze zwykle marudzili na tego typu aspekty gameplayu. To powiedziawszy, myślę, że szukanie znajdek w Londynie będzie znacznie przyjemniejsze niż w Chicago czy San Francisco. Żadna odsłona Watch Dogs nie oferowała tak sytego klimatu; Londyńczycy współdziałają ze sobą oraz z miastem, co tworzy wiarygodną i pełną życia atmosferę. Jednym z przykładów niech będzie budynek, do którego jako gracz nie mamy dostępu, ale który jest otwarty dla NPC-ów. Podsumowując, miasto wydaje się żywe, dzięki czemu czujemy, że wchodzimy w interakcje z ustalonym ekosystemem, a nie tylko podążamy za znacznikami na mapie, aby ukończyć szereg niepowiązanych ze sobą wydarzeń.

Po czterech godzinach spędzonych z Legionem mogę powiedzieć, że gra zapowiada się obiecująco i nie mogę się doczekać powrotu do Londynu. Miasto jest pełne atrakcji dzięki nowatorskiemu podejściu do rekrutacji postaci niezależnych. Grze wciąż daleko do ideału, a niektóre mechaniki nie zmieniły się względem tych z poprzednich odsłon. Jestem jednak pewien, że Watch Dogs: Legion przyciągnie wielu graczy, bez względu na to, czy będą to starzy fani, czy nowicjusze. Zobaczymy, czy Ubisoftowi uda się zwerbować wystarczająco duży legion, by marka Watch Dogs stała się główną serią dewelopera na kolejne lata.

HQ

Powiązane teksty



Wczytywanie następnej zawartości